Zawsze będą śpiewać

Gdy rano niebo na wschodzie zaczyna jaśnieć promieniami słońca, do mojej świadomości pogrążonej w półśnie nie dociera jeszcze to światło. Ale dźwięk - już tak. Powoli i spokojnie brzmią ciche, słodkie tony dobiegające gdzieś zza uchylonego okna. Grane jakby na flecie, a może na dzwonkach? Nie, żaden instrument nie potrafiłby stworzyć tak przejmująco pięknej i kojącej zarazem muzyki. Chyba, że instrumentem doskonałym nazwiemy tego małego, szarego ptaka o kusym ogonie, pływającego teraz po bezkresnym oceanie powietrza. To on tak śpiewa, śpiewa wprost z nieba, śpiewa dla mnie, jego śpiewem rozbrzmiewa całe moje serce. On - czyli lerka (Lullula arborea) wzleciał dziś rano nad piaszczyste wydmy sosnowego lasu, by głosem oznajmić całemu światu, że tu właśnie znajduje jego terytorium. I że w razie wypadku będzie go bronił tak pilnie, jak pilnie wyśpiewuje swoje delikatne nuty.


Lerka (Lullula arborea).


Jak wyżej. Ptak z zoo.


Nieboskłon stał się teatrem jednego aktora. Lerka sama prezentuje swoje arie, które teraz, gdy nie ma innych ptaków mogących ją zagłuszyć, można docenić w pełni. Ale czas na jej występ się kończy. Ptaszek, jakby wiedząc o tym, powoli zlatuje z wysokości, ustępując miejsca na niebie swemu szalonemu krewniakowi - skowronkowi (Alauda arvensis).

Szalony krewniak skwapliwie wykorzystuje okazję. Zajmuje odpowiednie miejsce wśród powietrza, szybko trzepocząc skrzydłami, by przejść w „tryb zawisania”. I zaczyna koncert. Ale jak! Jego piosenka to zupełne przeciwieństwo spokojnej, lirycznej muzyki lerki. Skowronek, śpiewając, wpada wręcz w ekstazę! Najróżniejsze tony wydaje szybko, niemal bez przerwy na oddech, tworząc rozbudowaną, euforyczną pieśń. Krzyczy, gwiżdże, ćwierka, skrzeczy, trzeszczy, piszczy - w każdej minucie z jego gardziołka wylewają się najróżniejsze dźwięki, których echo dochodzi także do mnie, stojącej na ziemi i bezskutecznie próbującej wypatrzeć ptaka ukrytego w chmurach. Skowronek śpiewa dziś tak samo, jak śpiewał przed wiekami ludziom pracującym na polach, jego ojczyźnie. Prawdopodobnie wsłuchując się w jego piosenkę odczuwam to samo, co odczuwali oni, odbierając te pełne życia ptasie trele...

Chwilę potem głos skowronka ginie w tle, bo koncertować zaczynają inne ptaki. Przede wszystkim niestrudzony piecuszek (Phylloscopus trochilus). Ten gatunek występuje tutaj odkąd pamiętam. I czy słońce, czy deszcz, całymi dniami powtarza z najwyższej gałązki drzewa swoją fletową zwrotkę. Uspokaja mnie ona, jest bliska memu sercu i swojska, podobnie jak piosenka cierniówki (Sylvia communis) lub pliszki siwej (Motacilla alba). Gdy słyszę te ptaki, wiem, że jestem w domu.


Piecuszek (Phylloscopus trochilus).


Cierniówka - akrobata. (Sylvia communis)


Pliszka siwa (Motacilla alba).


Czytałam kiedyś wypowiedź, która przyrównywała śpiew kapturki (Sylvia atracapilla) do gwizdania wiejskiego chłopca. Jednak stojąc teraz przed domem i słuchając tej pokrzewki czuję, że nie mogę się z tym zgodzić. Człowiek nie potrafi tak gwizdać. Lubię myśleć, że koncert kapturki jest w swej istocie najdoskonalszą muzyczną interpretacją słowa "szczęście". I że gdyby ktoś chciał zapisać ten wyraz nutami na pięciolinii, musiałby użyć nut właśnie z kapturkowej melodii. Inaczej by się nie dało. Nie da się inaczej.

Słońce, wspinając się coraz wyżej powoduje wzrost temperatury. Jest ciepło i parnie, ale opierzeni śpiewacy nie zamilkną przecież z takiego powodu. Do koncertu przyłącza się trznadel (Emberiza citrinella) - jeden z ptaków wsi polskiej, żółty niby zboże w sierpniu i piaszczyste ścieżki pośród upraw. Wsłuchując się w jego głos zastanawiam się nad faktem, jak trudno człowiekowi opisać śpiew ptasi. Te wszystkie "ćwir, śriiii, dze - dze" którymi posługujemy się próbując to zrobić, ani w części nie oddają prawdziwego brzmienia piosenek skrzydlatych artystów. Prawda jest taka, że nigdy nie poznamy dokładnie złożoności ptasich melodii, bo części tej złożoności... Nie słyszymy. Nasze uszy po prostu tego nie potrafią. Przykład? Głos lelkowca krzykliwego (Antrostomus vociferus), dźwięk składający się z pięciu nut, nam zlewa się w zaledwie trzy nuty...


Trznadel (Emberiza citrinella).


Wsiadam na rower z zamiarem odwiedzenia starych znajomych z okolicy. Tych opierzonych, oczywiście. Nad polem uprawnym, blisko siebie siedzą dwa ptaki - pękaty potrzeszcz (Emberiza calandra) i drobna, kolorowa pokląskwa (Saxicola rubetra) - z szaloną, białą brwią nad okiem. Potrzeszcz trzeszczy, pokląskwa coś niepozornie świergocze. Są odrębnymi gatunkami, więc nie przeszkadzają sobie i mogą dzielić między siebie jeden rewir.


Potrzeszcz (Emberiza calandra).


Pokląskwa (Saxicola rubetra).


Znad pobliskich zakrzaczeń odzywa się właśnie ten, legendarny niemal ptak, nad którego pieśnią rozwodził się każdy poeta - słowik. Jeszcze parę tygodni temu słyszałam tu rdzawego (Luscinia megarhynchos) ale teraz na jego miejscu śpiewa, o ile dobrze oznaczyłam, szary (L. luscinia) - (transformacja, czy co?!). Tak, mamy dwa gatunki słowików - w Polsce właśnie granice zasięgu ich obu spotykają się. Czyli na wschodzie kraju występują słowiki szare, na zachodzie - rdzawe, a w centrum - oba. Kraje ościenne muszą zadowolić się jednym gatunkiem nocnego śpiewaka.

Przystaję, słucham, słów mi brakuje by tę melodię opisać. W nocy brzmiałaby pewnie jeszcze piękniej, bardziej głęboko. Teraz zadziwiająco łatwo niknie w chórze innych ptasich głosów. Z trzcin, na przykład, skrzeczy nie kto inny, jak trzciniak (Acrocephalus arundinaceus). Ludowa interpretacja jego głosów, bardzo zresztą trafna, to jest właśnie to słynne "ryba, ryba, ryba, rak, rak, rak". Nic dziwnego, że trzciniak śpiewa o wodnych zwierzętach - sam przecież jest gatunkiem nierozerwalnie związanym z wodą. Wydaje się, że jeziora bez jego melodii tracą całą swoją istotę, a ich piękno niszczeje.

Pełna translacja pieśni trzciniaka brzmi tak (Jan Sokołowski - Ptaki Ziem Polskich t.1):

"ryba ryba ryba,
rak rak rak,
świerzbi świerzbi świerzbi,
drap drap drap
stary stary stary
kit kit kit."

Gdy po zachodzie słońca wracam do domu, z okolicznych zakrzaczeń zaczynają dobiegać niespodziewane głosy. Coś, jakby w jednym miejscu z niewiadomego powodu zgromadziły się najróżniejsze gatunki ptaków polskich i każdy z nich głośno komentował ten fakt. Przystaję na chwilę i zaczynam rozpoznawać: krzyk bogatki (Parus major), śpiew dymówki (Hirundo rustica), wabienie gąsiorka (Lanius collurio)... Czy naprawdę wszystkie one przebywają na raz w tym jednym krzewie?


Bogatka (Parus major).


Dymówka (Hirundo rustica).


Gąsiorek (Lanius collurio).


Nie, sprawcą zamieszania jest po prostu niepozorna, szara łozówka (Acrocephalus palustris). Jako najbardziej genialny z ptasich naśladowców w Polsce, swoją wiosenną pieśń komponuje tylko i wyłącznie z głosów innych gatunków, które po mistrzowsku udaje. Godzinami potrafi wyśpiewywać swoje improwizowane arie, co i rusz wplatając w nie tony zapożyczone od jakiegoś innego ptaka. Naśladuje nie tylko nasze, polskie gatunki, ale także te afrykańskie, których ma okazję posłuchać na zimowiskach. Być może to dziwne kląskanie, które słyszę teraz, jest w oryginale wołaniem nieznanego mi egzotycznego wróblowego...


Łozówka (Acrocephalus palustris).


Po dłuższej chwili dostrzegam ciemną sylwetkę łozówki skaczącą po gałęziach. Niespodziewanie ptak siada idealnie między liśćmi, które tworzą wokół niego wyrafinowaną ramkę. W szale śpiewu zupełnie nie zwraca na mnie uwagi. Widzę, jak z każdym wydanym dźwiękiem pulsuje jego gardło, ale on wciąż i wciąż pokonuje wysiłek by wyśpiewać swe najpiękniejsze nuty. Jest ptasim artystą kończącym dzień. Po nim odzywają się tylko, gdzieś w oddali, śpiewaki (Turdus philomelos) - niewielkie drozdy nakrapiane czarnymi plamkami. Wreszcie zapada cisza, by o trzeciej nad ranem powietrze znów zapełniło się ptasimi głosami...


Śpiewak (Turdus philomelos).


Ptasi śpiew inspirował nas przez wieki. Sprawiał, że kochaliśmy miejsca, w których mogliśmy go słuchać. Dawał energię do pracy, przyjemność lub ukojenie. Był obecny w naszej tradycji i kulturze. Kojarzyliśmy go z rozpoczęciem wiosny. I zawsze, nieodmiennie podziwialiśmy.

Dopiero teraz zaczynamy odkrywać fascynujące fakty z nim związane. Wiemy już, że młode ptaki wróblowe uczą się śpiewać podobnie jak ludzkie dzieci mówić, a zatem badania nad skrzydlatymi artystami mogą wyjaśnić wiele tajemnic z przebiegu procesu nauki mowy u człowieka! Coraz częściej uważa się także, że ptaki śpiewając lub odbierając melodię wydawaną przez potencjalnego partnera są w stanie odczuwać przyjemność. To, co podejrzewaliśmy od wieków, obserwując naszych pierzastych znajomych zatraconych w swoich piosenkach, nauka stara się potwierdzić dopiero teraz. Im bardziej zagłębiamy się w tajniki ptasiej muzyki, tym silniej uświadamiamy sobie, jak wiele jeszcze jest do odkrycia...

Teraz zaczęło się lato, a wraz z nim cichną chóry ptaków. Nadal jednak jest dobra pora, by zdobyć się na refleksję słuchając śpiewającego kosa (Turdus merula). Pomyśleć, że głos tego ptaka poruszał serca ludziom wszystkich epok. Bo to małe zwierzątko potrafi robić to, czego nie umie żadne inne.


Kos (Turdus merula).


Pozdrawiam!


Muchołówka żałobna (Ficedula hypoleuca).


Zaganiacz (Hippolais icterina).


Rokitniczka (Acrocephalus schoenobaenus).


Szpak (Sturnus vulgaris).

Komentarze

  1. Pięknie i bardzo bioróżnorodnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrycjo, piękny ptasi post !!!!! Podziwiam Twoją znajmość tak wielu ptaków !!
    Znam sporo ptaków ale z tym rozpoznawaniem ich śpiewu mam problem ! Znam śpiew tylko tych mieszkających w moim ogrodzie. W ciepłe wieczory słucham koncertującego u mnie kosa !
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie jestem dobra w rozpoznawaniu śpiewu ptaków. Właściwie znam tylko te głosy, których uczę się w terenie, obserwując pierzaki ;). W sumie powinnam pogłębić wiedzę na ten temat, ale samozaparcia brak. Pozdrawiam :).

      Usuń
  3. Ja to mało znam ptaków i tylko kilku ptaków śwpiew potrafię zidentyfikować. Gratuluję takiej wiedzywiedzy na temat ptaków. Pozdrawiam. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci bardzo dziękuję, ale ta wiedza to nic niezwykłego, każdy może sobie taką zgromadzić ;). Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Niezwykły wpis! Zapomniana przeze mnie translacja trzciniaka rozwaliła mnie :)
    W liceum, czyli baaardzooo dawno temu, ta książka była moją biblią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dzisiejszej perspektywy jest nieco nieaktulna, ale nadal świetna do przeczytania :).

      Usuń
  5. Patrycjo!
    Twoje posty są nie tylko niezwykłe ale bardzo perfekcyjne, na dodatek przepiękne napisane. Masz wyjątkowy talent.
    Twoja znajomość ptaków już jest na bardzo wysokim poziomie. Wierzę, że Twoja wiedza o ptakach pozwoli Ci włączyć się w prace instytucji naukowych zbierających dane na temat stworzeń, które tak bardzo lubisz. Myślę, że Twoja pasja w przyszłości przerodzi się w fascynującą, naukową przygodę.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, DZIĘKUJĘ :))). Serdecznie dziękuję za taki komentarz, nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiłaś. To fakt, chciałabym w przyszłości zająć się także badaniem ptaków, mam nadzieję że uda mi się to osiągnąć. Między innymi właśnie dzięki Czytelnikom tego bloga, którzy zawsze wspierają mnie dobrym słowem, zaczynam wierzyć w swoje umięjętności :). Również pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  6. Jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy na temat ukochanych stworzeń. W całości zgadzam się z Lusią i serdecznie Ci tego życzę, bo zasługujesz na to. Piszesz tak pięknie o ptaszkach, które kocha bardzo wielu z nas. Dziękuję, że tą wiedzą dzielisz się z nami. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja się cieszę, że mogę moim skromnym doświadczeniem dzielić się z takimi osobami :).

      Usuń
  7. Jesteś niesamowita, tyle ptaków potrafisz rozpoznać i za to brawo dla Ciebie. Śpiew ptaków to najpiękniejsza na świecie muzyka i mogłabym ich słuchać i słuchać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo, nie znam piękniejszych odgłosów natury...

      Usuń
  8. Śpiew ptaków potrafi zarówno obudzić człowieka, jak i ukołysać go do snu :). Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, w sumie świetnie się składa że różne gatunki śpiewają o różnych porach dnia. Dzięki temu zawsze można jakiegoś posłuchać.

      Usuń
  9. Kurcze wiedziałam, że jesteś mistrzynią w rozpoznawaniu gatunków ptaków ale nie wiedziałam, że i ze słuchu potrafisz je rozróżnić. Gratuluję takiej wiedzy :).

    Lubię czytać Twoje wpisy, bo bardzo ciekawie piszesz o ptakach. Nie mówiąc już o tym, że zawsze dowiem się czegoś nowego :).

    I jest też coś dla oka czyli piękne zdjęcia skrzydlatych :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już tu gdzieś wcześniej pisałam, że ekspert z rozpoznawania głosów ptaków to ze mnie nie jest ;). Dziękuję. Tak się cieszę, że komuś przydaje się ta moja pisanina ;). Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Podziwiam Cię za Twoją fachową wiedzę o ptakach. Jesteś niesamowita. Ja znam ich zaledwie kilka gatunków. Ostatnio zachwycałam się śpiewem kosa, ale od paru dni nie przylatuje do mojego ogrodu, nad czym ubolewam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kos pewnie jeszcze przyleci nie raz :). To chyba jeden z najładniej śpiewających polskich ptaków. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  11. Bardzo ładny post:) Zdjęcia cudne, umiesz podpatrzeć ptaki i jeszcze umiesz je nazwać. Gratuluję:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, nazywania i obserwowania ptaków ciągle się uczę... Zresztą to chyba nauka na całe życie. Pozdrawiam również :).

      Usuń
  12. Patrycjo, masz niesamowitą wiedzę. Też kocham ptaki, ale nie umiem ich nazywać. Mój mąż zna ich wiele, więc go ciągle podpytuję. Czytałam z wielkim zainteresowaniem i cały czas czekałam na kosa...i doczekałam się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kos dzięki temu, że pięknie śpiewa, jest obecny w mojej okolicy i mam jego (jako takie) zdjęcie, musiał się tu znaleźć. Teraz widzę, że to była dobra decyzja :).

      Usuń
  13. Takie środowiskowe ujęcia, że aż chce się tam być :)
    Pięknie opisałaś ptasie śpiewy i szkoda, że już będzie robiło się coraz ciszej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, wiosna minęła zdecydowanie za szybko... Pozdrawiam!

      Usuń
  14. Cześć. Bardzo zaciekawił mnie opis głosu trzciniaka. Ten odgłos będzie zawsze mi się kojarzył z
    wakacjami, jak to chodziłem z aparatem po bydgoskich bagnach z wodą w kaloszach i kurtką moro. W plecaku miałem lornetkę, a w kieszeni................... książkę Jana Sokołowskiego "Ptaki Ziem Polskich." Wbijaj na mojego bloga www.piotrekzajac.com i zobacz wpis "Trzciniaki z bydgoskich trzcinowisk". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bagna najlepsze. A oprócz tego mam jedno pytanie - jakim cudem ta wielka książka zmieściła Ci się w kieszeni? ;) Poważnie, nie wiem. Może były jakieś poręczniejsze wydania?

      Usuń

Prześlij komentarz

Daj o sobie znać! Twoje komentarze - zawsze na nie odpowiadam - bądź zaznaczenie aktywności na moim blogu w inny sposób zawsze będą mile widziane. Staram się odwiedzić wszystkich moich czytelników, a na większości ich blogów pozostaję na dłużej. Nie lubię jednak reklam na siłę - komentuj, jeśli faktycznie podoba Ci się to, co piszę.

Miłego dnia!