Wiosna w Stadzie
Zima jest okresem spokojnym.
Tak, spokojnym - takie określenie najbardziej do niej pasuje. Krótkie, chłodne dni, szybko przechodzące w nocny mrok, czynią z niej porę snu i odpoczynku. I tylko śpiew kanarka (Serinus canaria) Arlekina, najbardziej melodyjny w całym roku, przebija się przez ogólną nudę.
Ptaszyna ogląda deszcz.
Ptaki dużo czasu spędzają w klatkach. W tygodniu szybko robi się ciemno, więc nie mam kiedy ich wypuścić. Natomiast pochmurne i smutne poranki w weekend też zdecydowanie mi tego nie ułatwiają. Dlatego wtedy razem uczymy się, by wykorzystywać każdy pogodniejszy dzień. Słońce, które generuje ptakom radość życia, pojawia się przecież bardzo nieregularnie.
Pysia.
Ale w zimie - mimo wszystko - żadna pierzasta istota nie chce hibernować! Ptasia ciekawość świata, choć przytępiona przez zimowy smutek, trwa nadal. I nadal domaga się nowych doświadczeń.
Rozmarynka od zawsze była najbardziej kreatywną papużką (Melopsittacus undulatus). Nie chodzi nawet o to, że wymyślała więcej zabaw od reszty pobratymców - po prostu były one najciekawsze. Obserwowanie pomysłów tego ptaka zawsze wywoływało uśmiech i niedowierzanie. To Rozmarynka szaleńczo latała między ścianami klatki. To Rozmarynka podważała dziobem miski z jedzeniem, i reagowała zadowoleniem gdy spadły, a pokarm rozpadł się po całej klatce. To ona wreszcie urządzała gimnastykę na swojej małej huśtawce, wspinając się i balansując niczym zwinna wiewiórka.
Migawki z życia Rozmarynki. Tu bawi się karmnikiem.
Tej zimy Rozmarynka znalazła pręt.
Wszystko zaczęło się od tego, że ptaszysko uciekało mi z klatki. I nie wiedziałam, jakim przejściem kieruje się, by wyjść na swobodę. Wracałam do domu, otwierałam drzwi do ptasiego pokoju, słuchałam "powitalnych" głosów Stada, i... Widziałam Rozmarynkę sprytnie patrzącą się na mnie z sufitu swojej klatki. Nie robiła problemów, żeby tam wrócić. Bo ja mam takie faliste (Melopsittacus undulatus), które, w gruncie rzeczy, to swoją klatkę lubią.
Rozmarynka nie była jednak na tyle sprytna, żeby ukryć przede mną to, jakim sposobem ucieka. Nigdy nie bała się człowieka, w związku z tym często bawiła się przy nim, nie zwracając uwagi na jego obecność. W końcu też tak zrobiła. I zamknęła sobie tym drogę do wolności.
Jeden z prętów klatki był obluzowany. Cwana papuga do tej pory przy nim siedziała, aż odgięła go w taki sposób, by móc się pod nim przecisnąć. Przeraziłam się, gdy to zobaczyłam. Rozmarynka robiła kilka podejść, by ten plan się udał, a przy każdym miałam wrażenie, że wbije sobie pręt w oko.
Rozmarynka dostała więc ostrą reprymendę za "narażanie swojego zdrowia i życia". W ogóle się tym jednak nie przejęła. Co ją obchodzi ludzka opinia? Gorzej, że wraz z napomnieniem pręt został zabezpieczony, a przejście pod nim stało się niemożliwe. Wtedy optymistyczna papuga zaczęła na nim "grać".
Polegało to na nieustannym, cyklicznym szarpaniu pręta dziobem - wydawał wtedy mocny, charakterystyczny odgłos. Wątpię, że Rozmarynka wierzyła, by udało się jej jeszcze uciec. Taka głupia to ona nie jest, wbrew pozorom. Ale najwyraźniej ją to bawiło. Taka symfonia ostrych dźwięków czasami trwała kilka godzin. A każdy z domowników zastanawiał się, skąd pochodzą odgłosy...
Filmik poglądowy. Jakość "kalkulatorowa" ale trudno.
°°°°
W końcu przyszła wiosna.
A jak przyszła, to z przytupem! Słońce mocno świeciło, na dworze było cieplutko, rośliny puściły pędy. Nawet ludzie cieszą się z takiej pogody, ptaki tym bardziej.
Ciężko nawet opisać euforię, jaka powstała w Stadzie. Szczególnie widać było to u papużek falistych (Melopsittacus undulatus). Nagle zachciało im się wszystkiego. Latania, zabawy, kąpieli w ciepłej wodzie, odkrywania w pokoju nowych miejsc. Zeberki (Taeniopygia gutatta) i kanarki (Serinus canaria) dzielnie im w tym pomagały. Obserwowanie ich wolnych lotów w tym okresie było aż wzruszające. To są zwierzęta, które cieszą się z każdej, nawet najmniejszej rzeczy. Jak wyglądałoby życie ludzkie, gdybyśmy tak potrafili?
Marian coś kombinuje.
Irmina obgryza gałęzie.
Kąpiel w Zielonym Bajorku. Romantyczna nazwa level ja.
Jest gwiazdnica - jest zabawa!!!
Efekty kąpieli.
°°°
Wiosna ma też swoje mankamenty.
Pisanka Irminy.
Zaczęło się od Bezy. Znalazłam na dole jej klatki jajko. Na wpół zjedzone. Z Irminą poszło już szybko. Ta zniosła jajko w swojej miseczce.
Wiosna jest niestety takim czasem, kiedy dłuższy dzień i/lub obfitość świeżych roślin przypomina ptakom o lęgach. Zaczynają więc szukać miejsca na gniazdo i zbierać materiały do jego budowy - pióra, papierki, kawałki jedzenia. A gniazdem może być wszystko - nawet pojemnik na ziarno. Naturalny stan, nie da się tego zatrzymać bez większej ingerencji w ptasią dietę lub cykl dobowy. Przynajmniej mi się nie udało.
Co innego ze znoszeniem jajek. Część ptaków nie robi tego wcale, a u drugiej części da się często to znoszenie ograniczyć lub "uniemożliwić", że tak powiem. Zwykle bardzo duży wpływ na produkcję jaj u samiczki ma obecność w jej otoczeniu potencjalnego gniazda - miski, ciemnego kąta czy czegoś w tym stylu. Zatem trzeba zadbać, by ptak nie miał z takimi miejscami styczności. I tu popełniłam błąd. Nawet nie do końca świadomie zaoferowałam Irminie piękny, okrągły pojemniczek, wręcz idealny na miejsce lęgowe (w jej rozumieniu oczywiście, bo nie w moim). Włożyłam jej do klatki - na jeden (!) dzień. Efekt było widać na zdjęciu. Mój błąd. Mam nadzieję, że skończy się on na niewielkiej ilości jajek...
Gorszy problem mam z Bezą. Ta znosi jajka serią. Jeszcze nigdy nie miałam samiczki, która byłaby tak nakręcona na lęgi. W takim przypadku trzeba już trochę ingerować. Uważać z podawaniem białka i zieleniny - obserwować, czy coś w diecie ptaka nie zachęca go do rozmnażania. W cięższych przypadkach można skrócić dzień zwierzakom albo pozostawić im możliwość wysiadywania - takich jajek oczywiście, z których piskląt nie będzie. Dzięki temu jest szansa, że nie będą znosić kolejnych, a tylko zajmować się już istniejącymi. Z Bezą by to nie przeszło - ona znosi jajka na dno klatki i nie jest zainteresowana dalszą opieką. Czasami mi żal tych embrionów.
°°°
Wiosenne amory i radości są częścią ptasiego życia. Nie zawsze łatwe (o ironio!) do zniesienia, ale zawsze piękne i fascynujące. Jak to dobrze, że mam moje Stado. I to wszystko mogę przeżywać razem z nimi.
Czaruś zajęty pieśnią.
Kanarki tulą się po kąpieli.
Pozdrawiam!
I wesołego... Jajka??? Nie, dość jajek. Zdecydowanie!
Widać, że kochasz to swoje stado, a one wyglądają na zadbane, czyściutkie i zadowolone.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że tym razem się uda, bo przy tym poście to druga próba zostawienia komentarza, a wcześniejszych nie ma. Pozdrawiam!
Bardzo Ci dziękuję i również pozdrawiam!
UsuńCiekawe historie z tym ptasim stadem. Nie znam się kompletnie na amorach w niewoli - jak to jest z tym rozmnażaniem?
OdpowiedzUsuńHm, a jaki dokładniej temat Cię interesuje? :) Bo rozmnażanie to generalnie, że tak powiem, obszerne zagadnienie :).
UsuńPatrycjo
OdpowiedzUsuńz ogromnym zainteresowaniem czytam Twoje posty. Masz niesamowita wiedzę na temat ptaków.
Podziwiam Twoje relacje i wspaniałe zdjęcia.
Pozdrawiam:)
Jejku, bardzo mi miło, dziękuję!
UsuńJak zwykle interesujące fakty z zycia ptaków. Zachwyciła mnie Pysia z pięknymi "rzęsami" jak z filmowym "makijażem".
OdpowiedzUsuńRozumiem, te "rzęsy" u papużek falistych zawsze robią wrażenie! Pozdrawiam!
UsuńCzyli jednak zostały. I super :)
OdpowiedzUsuńNa razie zostały, na szczęście :). Mam tylko nadzieję, że niedługo wymyślę, gdzie je w domu ulokuję, bo na razie nie mają niestety w pełni stałego kąta.
Usuńhello Patricia. It is so good to read of your knowledge of cage birds and how it translates to your love of wild birds too. I hope your days grow longer soon.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe historie. Dobrze mówisz, że fajnie byłoby, gdyby każdy człowiek potrafił się cieszyć z małych rzeczy tak jak ptaki. :)
OdpowiedzUsuńTo jest ważne, bo tak naprawdę powinniśmy się radować każdą piękną chwilą. Ludzie często ich nie doceniają. Pozdrawiam!
UsuńPiękne :))
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpiękne ptaszki :)
OdpowiedzUsuńwww.womanfromforest.blogspot.com
Dzięki :).
UsuńPiękne zdjęcia. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńPatrycjo, widzę, że jak tylko możesz, uprzyjemniasz swym ptakom pobyt w niewoli. Oby wszyscy właściciele żywych stworzeń byli tacy jak Ty.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i życzę ładnej pogody podczas majówki.
Myślę, że udomowionym zwierzętom w ogóle jesteśmy winni jak najlepszą opiekę. Również pozdrawiam ciepło :).
UsuńOj, urwis z tej Waszej Rozmarynki jakich mało... Pozdrawiam całe stadko
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję i szczerze odwzajemniam pozdrowienia!
UsuńHistoria bardzo ciekawa,ptaszki takie kolorowe i ta pisanka taka wspaniała niczym swiąteczna,ale prawdziwe jajko,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTaka zupełnie naturalna pisanka :). Pozdrawiam!
UsuńWspaniałe <3 czasem mam ochotę na to, żeby mieć ptaszka tu, w Niemczech.
OdpowiedzUsuń:) Może kiedyś zrealizujesz to marzenie... Pozdrawiam!
UsuńŚliczne ptaszki...
OdpowiedzUsuńCzy zmieniłaś wygląd bloga, czy mi się wydaje?
OdpowiedzUsuńTa niebieska, zielona i zólta - mają takie kolorki żywe że czuje wiosne na sam widok ♥
Zmieniłam, zmieniłam :). Nie wiem, czy na lepsze, ale bardzo potrzebowałam jakiejś zmiany.
UsuńDziękuję :). Faliste mają po prostu bogatą różnorodność kolorów - cóż, zasługa wielu lat hodowli. Pozdrawiam ciepło!
Piękne stado i piękny post Patrycjo.Ptaki są cudowne. Nasz 10-letni Duduś- kanarek też pięknie śpiewa.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo :).
UsuńWspaniale opowiadasz o swoim pięknym kolorowym stadku !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Cieszę się, że Ci się podoba!
Usuńciekawie napisane, jak zawsze ;), pięknie wygląda Twoje "stadko" w kąpieli ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, bo już się bałam, że będę przynudzać ;). Pozdrawiam!
UsuńAleż te ptaki są piękne. W stajni do której jeżdżę jest woliera z papużkami - są przepiękne. Też doczekały się potomstwa :-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOj, woliera by mi się marzyła, zdecydowanie. Taka na świeżym powietrzu... Ptaki miały by uciechę, i wyglądałoby to pięknie. Pozdrawiam!
UsuńBoa tarde, admiro o seu encanto pelas aves, são lindas, gosto de as apreciar pelo voo e pelas cores, tenho caixas para elas fazerem o ninho, mas só os pardais aproveitam.
OdpowiedzUsuńContinuação de feliz semana,
AG
Thank you for this comment! Have a happy weekend!
UsuńAleż ptasia różnorodność. U mnie w domu też zawsze były ptaki, w tej chwili nie ma żadnego, ale pewnie, znów to się zmieni. :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia :D
Tak to jest, że jeśli kogoś wciągnie opieka nad ptakami, to już raczej długo bez nich nie wytrzyma ;). Dziękuję!
Usuńale masz towarzyskie stadko :) widać dobrze i swobodnie czują się u Ciebie. Spodobało mi się Zielone Bajorko i zdjęcie Czarusia :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZielone Bajorko to taka moja nazwa, to po prostu duży pojemnik do kąpieli dla ptaków wypełniony dodatkowo roślinami :). Uwielbiają się kąpać w czymś takim. Pozdrawiam!
Usuń