Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Zawsze będą śpiewać

Obraz
Gdy rano niebo na wschodzie zaczyna jaśnieć promieniami słońca, do mojej świadomości pogrążonej w półśnie nie dociera jeszcze to światło. Ale dźwięk - już tak. Powoli i spokojnie brzmią ciche, słodkie tony dobiegające gdzieś zza uchylonego okna. Grane jakby na flecie, a może na dzwonkach? Nie, żaden instrument nie potrafiłby stworzyć tak przejmująco pięknej i kojącej zarazem muzyki. Chyba, że instrumentem doskonałym nazwiemy tego małego, szarego ptaka o kusym ogonie, pływającego teraz po bezkresnym oceanie powietrza. To on tak śpiewa, śpiewa wprost z nieba, śpiewa dla mnie, jego śpiewem rozbrzmiewa całe moje serce. On - czyli lerka (Lullula arborea) wzleciał dziś rano nad piaszczyste wydmy sosnowego lasu, by głosem oznajmić całemu światu, że tu właśnie znajduje jego terytorium. I że w razie wypadku będzie go bronił tak pilnie, jak pilnie wyśpiewuje swoje delikatne nuty. Lerka (Lullula arborea). Jak wyżej. Ptak z zoo. Nieboskłon stał się teatrem jednego aktor

Z wizytą w ptasim przedszkolu

Obraz
Lubię w marzeniach przenosić się do utopijnej krainy, w której słońce świeci i człowiekowi, i zwierzętom. Przyroda roztacza tam swój delikatny czar, przyjaźnie obejmując liśćmi najróżniejszych roślin części krajobrazu wzniesione ludzką ręką. Biegnę - i czuję, jak słoneczny żar odbijający się od ziemi miesza się z zapachem wody, tej prawdziwej wody z czystego jeziora.Wszystkie komórki mojego ciała odbierają wyraźnie klimat tworzący się w powietrzu za sprawą tych pozornie mało istotnych czynników. Wokół mnie krążą opalizujące klejnoty ważek, gdzieś dalej skaczą przestraszone żaby. Czemu się boją? Nie powinny. Patrzę w oczy perkozowi - a może to on patrzy w moje oczy? - i tak trwamy, przeżywamy ulotne chwile w pięknej symbiozie. Ale ta utopia istnieje. I nazywa się jezioro Zgorzała. Ciężko mi zacząć pisanie o tym miejscu. Boję się, że moje umiejętności literackie nie pozwolą na wierne odtworzenie słowem piękna tego podwarszawskiego kompleksu stawów. Tym bardziej, że

Mój wielki powrót

Obraz
Nie pamiętam, kiedy pisałam ostatni post na Bloggerze. Nie pamiętam zbytnio nawet, co w nim zawarłam. Nic – czarna dziura, pustka w głowie. Ciekawe, ile zostało osób, które mnie pamiętają... Przerwa w blogowaniu, choć tak strasznie długa, wcale nie była dla mnie radosnym wydarzeniem - wręcz przeciwnie. Dlatego cieszę się, mogąc dziś, tak jak dawniej, opublikować wpis. Myślę jednak, że nie ma sensu opisywać w nim wszystkiego, co działo się w moim życiu, gdy nie zaglądałam na bloga. Działo się po prostu zbyt wiele i niemożliwe jest streszczenie tego w jednej notce, co chyba nikogo nie dziwi. Przyjęłam więc inną strategię: Przede wszystkim pragnę znów po przerwie powitać serdecznie wszystkich czytelników "Pasji przez obiektyw" . Brakowało mi Was, serio. I choć zaglądałam czasem na te z waszych blogów, które obserwuję, to żadnego znaku po sobie nie zostawiałam. Ale od dzisiaj to się zmieni! Możecie się już przygotować na spam komentarzy ;). Po drugie: Chcąc jakoś pod