Posty

Przyszłość

Weszłam dziś z powrotem na tego bloga i udało mi się sprawdzić w archiwum, że prowadziłam go od początków gimnazjum do początków liceum. To niewiele czasu, ale porównując najstarsze posty z tymi najnowszymi, doszłam do wniosku, że człowiek przez trzy lata może diametralnie się zmienić. Tylko ptaki się nie zmieniają. Nadal je obserwuję i zamiłowanie mam to samo, choć chyba brak już w nim takich spontanicznych, niedojrzałych emocji, jak kiedyś. Nic nowego już się tutaj nie pojawi, a stronę zalecam przeglądać mając na uwadze, że tworzyło ją dziecko w wieku szkolnym :). Dlatego nie zawsze jest idealnie, nie zawsze jest mądrze, ale zawsze prawdziwie. Bo ja tak czułam. Kochałam te ptaki strasznie, chciałam zobaczyć ich jak najwięcej, przeżyć jak najwięcej.  A gdyby ktoś chciał wiedzieć, co wyrosło ze mnie, mojego pisania i moich zdjęć, to ta przyszłość jest tutaj:  https://caelumboreale.blogspot.com/ A także tutaj:  https://www.instagram.com/caelum_boreale_/

Dwa dni z siewkami

Obraz
Pierwszy dzień to była Biebrza. Dostałam się tam jakimś dziwnym trafem, bo już od paru lat planowałam wiosną wyjazd do BPN i nigdy nic nie dochodziło do skutku, a w tym roku dzień przed wycieczką organizowaną przez warszawskie biuro podróży zapadła decyzja, że jadę. To zdecydowanie nie była Biebrza, o jakiej marzyłam, jednak zawsze lepiej wybrać się tam w ten sposób, niż w ogóle. Głównie chodzi mi o to, że wycieczka była nastawiona na takie gatunki ptaków, na których w sumie najmniej mi zależało. I trwała zaledwie jeden dzień. Za to pięknie było. Cały ten dzień chodziliśmy po bezkresnych obszarach wiosennych łąk, zadrzewień i małych wiosek. Syciliśmy się widokami, odpoczywaliśmy siedząc wśród traw, słuchaliśmy wszystkich ptaków Doliny. Pogoda jakby celowo chciała zrobić nam przyjemność - choć zapowiadano wtedy zachmurzenie z deszczem i choć w okolicach Warszawy faktycznie tak było, Biebrza cieszyła słońcem i niezwykłym ciepłem. Ptaki unosiły się pośród zieloności. Przyznam, że był

Nad zimowym morzem

Obraz
Morze pokochałam parę lat temu, latem. Wybraliśmy się tam wtedy bez szczegółowego planu, ale za to z chęcią odwiedzenia dwóch ważnych ptasich rezerwatów w okolicy Gdańska - Ptasiego Raju i Mewiej Łachy. To wtedy zobaczyłam swoje pierwsze biegusy zmienne. Gdy pływałam w morzu, one latały nade mną, nad falami, szybkie i śmigłe niczym strzała. Któregoś z kolei dnia pobytu postanowiliśmy wybrać się nad Mewią Łachę w nadziei na obserwacje siewkowych. Udaliśmy się  jednak, jak się okazało, średnią trasą - tą po wschodniej stronie Wisły. Gdybyśmy mieli więcej wiedzy na temat tego miejsca, poszlibyśmy do zachodniej części rezerwatu - tam, gdzie została postawiona wieża obserwacyjna, a słynną kolonię rybitw czubatych widać z względnie bliska. Ze wschodniej strony rzeki na ptaki mogliśmy popatrzeć jedynie z daleka. Wędrówka na Mewią Łachę mniej odpowiednią dla nas drogą spowodowała jednak, że odkryłam morze, jakiego nie znałam nigdy wcześniej. Ta ścieżka prowadziła poprzez prawdziwie dziki, pię